Baza wiedzy » Artykuły » Zaprzyjaźnić się z NOWYM… zarządzaniem produktem
Zaprzyjaźnić się z NOWYM… zarządzaniem produktem
Z cyklu: „Pani Magdo, ale przecież…”
Ostatnio w znajomych firmach tak często słyszałam: „Pani Magdo, ale przecież ….”, że postanowiłam o tym napisać. Publikowanie tekstów to dla mnie nadal nowe doświadczenie, dlatego zacznę właśnie od nowego – „NOWEGO” w firmie.
A NOWEGO może być w niej wiele:
– nowe podejście: do klientów, produktów, pracowników, kooperantów
– nowe metody: komunikacji, zarządzania, organizacji i standaryzacji
– nowe systemy, rozwiązania techniczne, procesy i optymalizacje
Wprowadzenie zmiany w firmie − dlaczego tego nie lubimy?
Pani Magdo, ale przecież radzimy sobie doskonale od ponad 20 lat…
Gratuluję! A chcecie tak dalej, przez kolejne 20? A może ambicje są większe, chcecie rosnąć, zdobywać nowe rynki, poszerzać asortyment?
Jeśli tak, to trzeba się z NOWYM zaprzyjaźnić.
To od czego zacząć?
Najlepiej od tego, co firma od tych 20 lat robi.
A dlaczego?
Bo w tym tkwi najwięcej schematów, nawyków, przyzwyczajeń, skrótów myślowych i operacyjnych, które w szybko zmieniającym się otoczeniu najszybciej się starzeją. A stare nawyki nie lubią zmian.
Myślicie, że zacznę od marketingu?
Macie rację, ale nie wprost. Rzecz dzisiaj nie będzie zatem ani o customer journey, ani o product design, ani o strategii komunikacji, tylko o zarządzaniu – zarządzaniu produktem.
Zróbmy zatem duży krok i stańmy w miejscu, w którym wiemy już, kim jest nasz klient, czego potrzebuje, gdzie chce nasz produkt kupować i za ile.
Zaczynamy projektować, prototypować, produkować, dostarczać i sprzedawać.
Gdy produkt jest jeden, cały ten proces wygląda dość prosto i przejrzyście. Rzecz jasna nie mam na myśli złożonych produktów technicznych, a szeroko pojęte produkty konsumpcyjne.
Gdy mamy gamę, paletę, katalog czy kolekcję takich produktów, do tego sprowadzanych w konkretnych terminach, z różnych miejsc i w wielu wariantach: kolorystycznych, rozmiarowych, jakościowych… oj, sprawa zaczyna się komplikować.
Oczywiście mądre głowy wymyśliły już niejedną tabelkę w Excelu i obgadały, kto co robi na niejednym spotkaniu, nadal jednak koordynacja całości, terminowość dostaw i jakość wymykają się spod kontroli.
Inne mądre głowy znalazły na to rozwiązanie, są to systemy PLM (product lifecycle management), nazywane też PDM (product data management) lub PIM (product information management).
Jest ich wiele, np. silkplm, także polskich, a wszystkie są narzędziami umożliwiającymi zarządzanie całym cyklem życia produktu od koncepcji do produkcji, sprzedaży, aż po koniec jego życia.
Wszystkie systemy PLM wspierają procesy projektowe, inżynieryjne, produkcyjne, marketingowe i serwisowe, umożliwiając firmie kontrolowanie całego procesu. Są narzędziami bardzo zaawansowanymi technologicznie, a jednocześnie prostymi w obsłudze.
Nie prostota obsługi jest tutaj jednak najistotniejsza, choć także ma ogromne znaczenie, szczególnie dla tych, którzy na co dzień korzystali z tabelek w Excelu.
– Skoncentrowanie wszystkich informacji, jakie powstają w całym procesie w jednym miejscu. W przypadku kolekcji produktów powstaje olbrzymi zbiór informacji, zdjęć, rysunków, receptur, wymiarów, ocen, kosztów i terminów, do których łatwo się odwołać, które łatwo porównać czy zaktualizować.
– Udostępnienie tych informacji różnym zespołom pracującym nad produktami w różnych stadiach rozwoju i na różnych etapach cyklu życia. Korzystanie z tych danych jest symultaniczne i bezkolizyjne, co ma ogromne przełożenie na szybkość i precyzję komunikacji między zespołami i ich współpracę.
– Zintegrowanie wszystkich procesów cząstkowych daje organizacji jeden, konsekwentny, sprawny i łatwo kontrolowalny workflow. Wszystko możliwe właśnie dzięki jednemu źródłu danych, powiązaniu efektów różnych działań i uproszczeniu komunikacji.
– Szybsza i precyzyjniejsza kontrola identyfikuje punkty w procesie generujące nadmierne koszty finansowe lub czasowe, dzięki czemu łatwiej jest je eliminować lub ograniczać. W efekcie koszty całkowite i terminy, generowane przez proces mogą się obniżyć lub skrócić, a na pewno nie przekroczą zakładanego limitu.
Wszystkie wcześniej wspomniane korzyści systemów PLM wpływają na poprawę efektywności procesu zarządzania produktem. A co z jakością?
Kontrola jakości może się odbywać na każdym etapie, można szybciej i lepiej wyłapywać błędy, określać ich naturę i przekazywać dokładną informację o koniecznej zmianie. Można w końcu wyeliminować produkt rodzący nadmierne problemy i dotrzymując terminu zastąpić go nowym.
Planowanie kolekcji produktów i jej części składowych, harmonogramów dostaw i budżetowanie, spięte z efektami bieżących działań podpowiada w sytuacji krytycznej co, za ile i na kiedy możemy wdrożyć, by zastąpić „zabijany” w drodze poprawek prototyp.
Reasumując, elastyczności podejmowanych decyzji, a w konsekwencji i działań, bieżącej i łatwej kontroli jakości, czasu i kosztów, sprawnej i szybkiej komunikacji nie da nam żadna tabelka Excela. Korzyści z systemu PLM wydają się oczywiste, skąd więc opór przed wprowadzeniem NOWEGO?
„Pani Magdo, ale przecież jesteśmy tylko małą firmą…”
„Pani Magdo, ale przecież Zarząd się na to nie zgodzi…”
„Pani Magdo, ale przecież …”
… ale przecież zawsze daję Wam odpowiedź, dam i na te pytania, tym razem w kolejnych artykułach.